czwartek, 26 marca 2015

Rozdział X Pościg



Aria obudziła się na zimnej, niewygodnej podłodze. Była zmarznięta, otoczona przez mrok jaskini. Poczuła piekący ból z piersi i przypomniała sobie, że została zaatakowana błyskawicami. Leżała tak chwilę, bez otwierania oczu, aż odzyskała czucie w całym ciele. Trzymała coś metalowego i zimnego, a jednocześnie przesyconego energią. Gdy uświadomiła sowie co trzyma, przypomniała sobie wszystko co się stało przed utratą przytomności. Otworzyła oczy i ujrzała lekko oświetlony sufit. Spróbowała wstać, ale ciało wydawało się ciężkie i sztywne. Gdy ponowiła próbę poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, która pomogła jej usiąść.

– Nareszcie się ocknęłaś. – Odezwał się właściciel dłoni.

Poznała głos, ale dopiero gdy się odwróciła przypomniała sobie do kogo należy. 

– Tem! Co ty tu robisz? – Odezwała się, ledwo słysząc własne słowa. – Ile już tu lezę.

– Około godziny, nie dałem rady cię donieść do świątyni.

Dziewczyna rozejrzała się dookoła, odzyskując pomału jasność umysłu. Jeden koniec korytarza był zawalony, prawdopodobnie doszło do tego niedawno.

– Ci ludzi z którymi walczyłaś zawalili jaskinię, więc użyłem Mocy aby przyciągnąć twoje ciało w bezpieczne miejsce.

– Dziękuję ci Tem.

Z pomocą Mocy udało jej się wstać i rozciągnąć mięśnie. Pochyłą się od razu lepiej. Dopiero teraz spostrzegła długą rękojeść którą trzymała w lewej ręce. Na myśl o Alastorze łzy popłynęły jej po policzkach, ale szybko stłumiła emocje przywołując słowa kodeksu Jedi „Nie ma emocji – jest spokój”. Opanowanie jednak nie trwało długo, żal nagle przerodził się w gniew i żądzę zemsty, która dała jej nową siłę.

– Musimy szybko wracać do świątyni.


Jak się okazało, dotarcie na miejsce nie było takie proste. Aria zapomniała którędy biegła droga do świątyni i kilka razy poszła w zły zakręt. Na szczęście Tem dobrze pamiętał przebytą trasę i pomógł dziewczynie.

Gdy w końcu dotarli zostawiła adepta pod opieką Dobcko, a sama, bez słowa pobiegła na lądowisko, kierowana chęcią pomszczenia Alastora. W Mocy wyczuwała, że mrocznych Jedi już nie ma na Ilum, więc wbiegła na swój statek, ale doszła do wniosku, że nie może zostawić młodzików bez transportu. Zanim opuściła pokład zabrała ze sobą, swojego droida R4 P9  i prowiant. Na platformie znajdował się jeszcze jeden statek, należący do Mistrza Doole. Był to średniej wielkości frachtowiec, o owalnym kształcie, na kadłubie znajdował się napis, w aurebeshu głoszący „Szczyt Światła”.

Aria spróbowała otworzyć właz, ale okazało się, że w miejscu konsoli znajdował się wydłużony otwór. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, jak otworzyć wejście, aż w końcu, zdesperowana chwyciła za miecz, ale coś ją powstrzymało. Zdziwiona stwierdziła, że nie trzyma swojej broni, a rękojeść Alastora, której ostre zakończenie wydawało, się pasować do otworu. Bez namysłu wsadziła końcówkę miecza w szczelinę, a po chwili rampa statku opadła.

Na pokładzie „Szczytu” było zimno, najwidoczniej dawno z niego nie korzystano. Zanim weszła na mostek rozejrzała się trochę, po pomieszczeniach statku.

– Arfor spróbuj odpalić silniki. – Powiedziała do droida, siadając na miejscu pilota. – I podnieś rampę, bo zapomniała to zrobić gdy weszłam.

Droid posłusznie  podpiął się do komputera, wydając przy tym serię pisków. Po dłuższej chwili silniki się rozgrzały i głośno szumiąc uniosły statek nad ziemię.

Aria chwyciła za stery i zaczęła kierować frachtowiec ku niebu. Świątynia Jedi zniknęła jej z pola widzenia gdy się wzniosła. Zanim opuściła atmosferę zrobiła kilka łagodniejszych manewrów, by zapoznać się z możliwościami maszyny. Gdy znalazła się na orbicie i opuściła studnie grawitacyjną Ilum, przyszedł czas na wprowadzenie współrzędnych celu. Tylko, że dziewczyna nie znała żadnych współrzędnych, ani informacji na temat miejsca , w które Mroczni Jedi mogli by polecieć. Zdesperowana spróbowała namierzyć, statek napastników, ale byli już daleko, więc skaner nic nie namierzył.

Wiedziała, że zemsta nie jest ścieżka Jedi, ale nie mogła pozwolić by mordercy uszło na sucho to co zrobił. Nawet teraz gdy już nie mogła nic zrobić, nie zamierzała ustąpić.

Czując że to jedyna szansa, zanurzyła się głęboko w Mocy i uwolniła wici by czerpać jej jeszcze więcej. Zamykając oczy pozwoliła by Moc przejęła ciało młodej Jedi. Było to błogie uczucie, jednak nie mogło trwać wiecznie.

Lekkie szarpnięcie nagle wyrwało ja z transu. Za iluminatorem migotał rozmyty świat nadprzestrzeni, a R4 zagwizdał pytająco.

Udało mi się! – pomyślała i spojrzała na komputer nawigacyjny.

Współrzędne które zobaczyła były jej obce, udało jej się tylko wywnioskować, że jej cal znajduje się w niezbadanych regionach galaktyki.

– Rozlejże się trochę i spróbuję się przespać w kajucie, zawołaj mnie gdy będziemy wychodzić. – Poleciła droidowi, po czym wyszła.


Zwiedzenie wszystkich pomieszczeń „Szczytu” zajęło jej trochę czasu, bo wbrew pozorom jest ich dużo, a siatka korytarzy tworzy ciasny labirynt. Zanim się położyła poszła do odświeżacza, by się umyć i obejrzeć ciągle piekącą pierś. Na szczęście błyskawice nie spowodowały poważniejszych obrażeń, niż kilka oparzeń, na które założyła przestarzałe, ale działające plastry z bactą.

Później położyła się na koi w kajucie kapitana, ale sen długo nie nadchodził. Ciągle zadręczała się myślami, na temat śmierci Alastora. W końcu zmęczenie zwyciężyło, dając jej niecałą godzinę nerwowego snu. Gdy się obudziła, nie miała już ochoty leżeć, więc z nudów zaczęła przeglądać rzeczy ze schowków, ale nie poświęcała temu zajęciu zbyt wiele uwagi.

Po minięciu ponad czterech godzin, R4 zawołał ją, tak jak mu kazała. Zanim opuścili nadprzestrzeń rozsiadła się, w fotelu pilota i sprawdziła systemy statku. Gdy rozmyte gwiazdy wróciły na swoje miejsca, ukazała się przed nimi planeta, wokół której stacjonowało wiele wielkich okrętów, o kształcie klina. Nagle z głośników wydobył się damski głos, o specyficznym akcencie.

– Niezidentyfikowany frachtowcu, naruszyłeś przestrzeń Laginatu. Podaj dane swoje i załogi, oraz cel podróży, wysyłamy po was eskortę myśliwców, która odprowadzi was na jeden z krążowników, w celu zameldowania. Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów, pod groźbą zestrzelenia.

– Nazywam się Aria Saii, jestem Rycerzem Jedi. Mam tu ważną misję zleconą przez Zakon Jedi. Proszę o przepuszczenie i wysłanie rejestru ostatnich przylotów.

Nikt jej nie odpowiedział, za to za iluminatorem pojawiło się kilka, zbliżających się, podłużnych obiektów. Aria zaniepokojona, zaczęła rejestrować otoczenie przez Moc. W ostatniej chwili wykonała unik przed salwą z nadlatujących myśliwców, które przeleciały niebezpiecznie blisko.

– Arfor sprawdź czy mamy jakieś uzbrojenie i włącz osłony! – Krzyknęła do droida, mimo ze stał tylko metr od niej.

Musiała się spieszyć. Pościg składający się z sześciu myśliwców, nieznanego typu, zawróciły i przymierzały się do następnego ataku. Nie docenili jednak Arii, która z pomocą Mocy była pilotem nie do pokonania. Tylko kilku napastnikom udało się oddać celny strzał, te jednak zostały pochłonięte przez tarcze nie wyrządzając „Szczytowi” żadnej szkody.

Niespodziewanie R4 wydał serię pisków, informując o czterech działach umieszczonych na frachtowcu. Dziewczyna była zaskoczona obecnością uzbrojenia „Szczytu”, ale nie iała czasu o tym myśleć.

– Spróbuj ich zestrzelić Arfor! – Krzyknęła ponownie, na co odpowiedział jej potwierdzającym gwizdem.

Aria wiedziała, że droid nie da rady zestrzelić, prawdopodobnie wyszkolonych pilotów, więc wysłała w ich stronę wici mentalne, w celu dezorientowania. Usłyszała gdzieś z tyłu wystrzały, laserowych dział, ale nie sprawdziła czy udało się zestrzelić przeciwników, bo nadchodziło nowe zagrożenie. Jeden z mniejszych krążowników, opuścił pozycję i skierował się w stronę „Szczytu”, szykując się do oddania strzału. Młoda Jedi wiedziała, że ucieczka jest daremna, więc ruszyła bezpośrednio na okręt i przeleciała tuż pod nim, zbyt blisko by mogli ją namierzyć. Zanim załoga zareagowała na jej nagły manewr, Aria zdążyła ich wyminąć i polecieć w stronę planety. Piloci myśliwców jednak nie zaprzestali pościgu, zwłaszcza, że dołączyło do nich kilka następnych.


Po wejściu do Cytadeli, Meric tak jak mu kazano, poszedł porozmawiać z Mistrzem Katorim, który dopytywał się tylko o wynik potyczki i o przestrzeganie kodeksu. Gdy skończyli dołączył do pozostałych, by w komnatach mieszkalnych, w górnej części stożka, odpocząć i się pożywić. Później wspólnie wspięli się, na szczyt centralnej wieży, gdzie, złożyli raport z wydarzeń na Ilum. Mistrzyni Voda bardzo późno do nich dołączyła, bo cały czas opiekowali się nią medycy.

Sala narad, w której się znajdowali była okrągłym, wysoko sklepionym pomieszczeniem. Znajdowało się tam jedno, wielkie okno na całą wysokość ścian, zwrócone w stronę wschodniej części Miasta. Pod ścianami i na centralnym podwyższeniu rozłożono wiele komputerów, które zostały specjalnie dopasowane, aby wgrywały się w piękne zdobienia Sali. Pradawni Sithowie setki lat wcześniej, złożyli w niej jeden z jedenastu holokronów Cytadeli. Po powstaniu Laginatu cztery artefakty, znajdujące się w wieży zostały przeniesione do największej sali, gdzie znaleziono siedem pozostałych, a gdy stolicą stał się Lagin Prime, wszystkie holokrony wywieziono do Biblioteki.

Wszyscy uczestnicy byli zajęci, swoimi codziennymi zadaniami, które trzeba było wykonać, niezależnie od miejsca pobytu. Nie byli tam sami, dookoła krążyło wielu Mrocznych Jedi, a wszystkim dyrygowali Mistrzowie Katori i Gawold. Nagle ciszę przerwał jeden ze Sług.

– Mój Panie. – Zwrócił się do Gawolda. – Dowódca jednego z okrętów zgłosił pojawienie się ,nieznanego frachtowca, którego pilot przedstawił się jako Rycerz Jedi. Niestety próba zniszczenia statku nie powiodła się i Jedi przedostał się do atmosfery. Jakie przekazać rozkazy?

– Niech wyślą za nim całą fregatę i eskortę myśliwców! – Rozkazał Katori, nie czekając na odpowiedź opiekuna świątyni. – Nie możemy dopuścić aby nam się wymknął!

______________________________________________________________________

Niestety nie dałem rady wcześniej dodać, ale i tak zmieściłem się w terminie. :P

Dedyk dla wszystkich żądnych zemsty;)

2 komentarze:

  1. Żądnych zemsty? Ja nie chcę zemsty, więc dedyk nie dla mnie :P Bywa ^^ Zabieram się za czytanie i komentowanie tego rozdziału, a później za pisanie nn, tarcie sera i grzanie makaronu :P To był trudny tydzień ;-; Prawie nic nie napisałam. Tyle przegrać :/ Jedna fajna rzecz mnie tylko spotkała. Tak to w ogóle :/ Dobra, koniec biadolenia o mnie :P
    Może będziesz zły, ale Aria przypomina mi z charakteru Ahsokę >.> Nie gniewaj się, proszę :P
    Ale się wkopała :P Teraz wiem, że to tylko samiutki początek tego, co będzie. ^^
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, po ten jest ciekawy ^^
    Niech Moc będzie z Tobą.

    Kiwi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że tak późno, ale nie zauważyłem posta, jest nowy u mnie post Gungański Atak cz 2 (Skupia się na łowcach głów xD).

    OdpowiedzUsuń