Nad planetą Iset zgromadził się mała flota, składająca się z
czterech fregat klasy Proteckton. Okręty miały tylko osiemset Mertów długości, a
kształtem przypominały poziomą literę T. Stanowiły najmniejszą z sześciu
flotylli Dystryktu Dycha, który obecnie jako jedyny w Sojuszu prowadzi
jakiekolwiek działania zbrojne. Pozostałe dystrykty w późniejszym okresie wojny
ogłosiły rezygnację z udziału w walce i postanowiły rozwinąć gospodarkę
Sojuszu. Dystrykt Dycha dostał zgodę na finansowanie wojsk, tylko pod warunkiem
obrony ich granic.
Na mostku statku flagowego „Drugi Druh” stał w ciszy admirał
Sam Treech, rasy ludzkiej, wpatrując się w gwiazdy, za iluminatorem. Stanowisko
zdobył zaledwie miesiąc wcześniej, gdy jako jedyny, z załogą „Druha” przeżył
nieudany atak na Lagin Prime. Bitwa została ogłoszona za jedną z największych
porażek Sojuszu, z powodu utraty prawie wszystkich sił, w tym słynnego
niszczyciela typu Successor II „Nowy Druh”. Jednak najbardziej wszystkich
dotknęła śmierć chirickiego admirała Hebesa, który decydując się na atak
zlekceważył „Niewiedzę”, której turbolasery
zlikwidowały „Nowego Druha”, Hebesa i większość floty. Początkowo zadecydowano
o ograniczeniu marynarkę Sojuszu do pięciu flot, a dopiero przed tygodniem
zgodzono się, by nowo wyprodukowane stały się szóstą flotą, pod dowództwem,
nowo mianowanego admirała Treecha.
Sam zaraz po otrzymaniu awansu, został zgłoszony do
organizowanego ataku na Xamarcii. Planeta była drugą stolicą Laginatu i miała
niezwykle istotną pozycję strategiczną, dlatego była też silnie chroniona,
jednak po bitwie nad Lagin Prime, część jej sił została odesłana. Dla Sojuszu
była to niepowtarzalna szansa, by zaatakować, ale jednocześnie obawiano się, że
wpadną w pułapkę. Na tym właśnie polegało zadanie Sama, musiał zaatakować
Xamarcii i połączyć siły z działającym tam i na Accle ruchem rebeliantów, a w
wypadku zwycięstwa pozostali admirałowie spróbowaliby podbić resztę układu i
Mgławicę graniczną. Sam zdawał sobie sprawę, że jest mięsem armatnim i że może
odmówić, ale zadecydował zemścić, się za admirała Hebesa. Nie powiedział nic
żonie, bo wiedział że będzie próbowała go powstrzymać, co pewnie by jej się
udało.
Jego flota w obecnym stanie nie dała by rady zarysować żadnego
okrętu Laginatu, więc czekali aż dwie, dodatkowe fregaty przybędą ze stoczni
Arav. Zapewniono ich również, że podczas bitwy przybędą jeszcze dwie. Dołączyć
do nich miał jeszcze generał Mirio, z
siłami naziemnymi, które właśnie, w wielkich barkach, dokowały do spodniej
części fregat.
Za plecami Sama otworzyły się drzwi i na mostek wkroczył
Mirio. Ja każdy Chiric był łysy, a z potylicy wyrastał mu róg, który zakręcał w
stronę czoła, nad którym zawracał i kierował się czterdzieści centymetrów w
górę. Spłaszczony nos posiadał tylko jedno nozdrze, którym Chiricy siorbali, co w ich kulturze było
uznawane za elegancki gest, podobno niektórzy wykorzystują to do komunikacji.
Miał na sobie długie szaty, a jego róg był ozdobiony złotymi łańcuszkami i
medalami, świadczącymi o jego pozycji. Z Samem znali się już długo, wspólnie
brali udział w kilku bitwach.
– Jak dobrze cię widzieć, przyjacielu. – Powitał go Mirio i
go uściskał po przyjacielsku, co wyglądało dosyć komicznie, bo Sam był dość
niski, w porównaniu w Ciricem. – Wyrazy współczucia.
Mirio nie mógł się z nim wcześniej spotkać, a wiedział, że
Sam podziwiał Hebesa.
– Jak dla mnie to szaleństwo.
– Czemu tak uważasz?
– Z takimi siłami nie mamy szans, z Mrocznymi Jadi i flota
obronną, która pewnie przybędzie z Xami II, a nawet jeśli Siuda, to Laginat
postara się by skutecznie zahamować nasze triumfy i odzyskać Xamarcii.
– Może masz rację, ale ja i tak widzę w tym sens.
∞
Czwarty hangar wojskowy pierwszego skrzydła, był
przeznaczona tylko dla podwładnych Mistrza Pote. Wewnątrz pełno było myśliwców,
wahadłowców i Mrocznych Jedi, którzy byli zajęci swoimi sprawami. Na końcu
wielkiego pomieszczenia, znajdował się duży, srebrny statek, ze złożonymi
skrzydłami. Nazywał się „Przeznaczony” i był wykorzystywany tylko podczas wyprawy
na Ilum, od czasu gdy Arcylord Daven, chcąc uzbroić członków Zakonu w miecze
świetlne, poleciał pierwszy raz na zimową planetę i rozpoczął tą tradycję.
Gdy Meric i Voda zbliżyli się do „Przeznaczonego”,
osiemnaście zakapturzonych Postaci, ustawiło się w dwa rzędy, po piętnaście i
trzy osoby. Pierwszy składał się tylko z Mrocznych Sług, którzy byli szkoleni
tylko do tego zadania. Ranga Sługi była w hierarchii Zakonu najniżej i nie
mogli awansować, ponieważ dostawali ją Mroczni Jedi wrażliwi na Moc tylko w
niewielkim stopniu. Zawsze musieli nosić długie peleryny i kaptury, które
symbolizowały ich uległość i że nie są godni uwagi.
Drugi rząd, stojący bardziej z przodu, to już wyżej
postawieni Mistrzowie i Miecze, zazwyczaj należeli do najbardziej zaufanych
podwładnych Wielkich Mistrzów. Pierwszy z nich to wiceprzewodniczący Rady
Czwartego Skrzydła, Rasy Kel Dor, Immortal Stultus. Po jego prawej
stali Micz Vacuis Adaug, rasy ludzkiej i Bothanin, także z RCS Proditor Ruel. Mieli za zadanie pilnowanie Słóg i
pomaganie dowódca wrazie jakichś problemów.
– Mistrzyni Vodo. Mieczu Korsin. Wszystko jest przygotowane,
tak jak sobie życzy Najwyższa Rada. Jesteśmy gotowi do odlotu. – Powitał ich
Immortal.
– Doskonale, niech wszyscy wejdą na pokład, za chwilę do
nich dołączymy. – Odpowiedziała mu Voda, a gdy pozostali weszli na statek,
zwróciła się, po cichu do Merica. – Jesteś w stanie przejrzeć ich umysły?
– Oczywiście.
Dobrze znał Mistrzynię i wiedział, że nie miała zaufania do
innych Mrocznych Jedi. Prawdopodobnie
podejrzewała towarzyszy o planowanie zdrady przeciwko dowódcą. W przeszłości
nieraz się zdarzało, że uczestnicy wyprawy zabijali pozostałych, w celu
uzyskania awansu, lub z powodów osobistych. Voda miała wielu wrogów,
najczęściej nie wiedziała kto nim jest, więc pozostawała czujna, zwłaszcza gdy
miała do czynienia z potężnymi Mrocznymi Jedi. Merica zastanawiało czasem, czy
Mistrzyni też jego nie podejrzewała o spiskowanie, ale wolał nie dociekać.
____________________________________________________________________________
Trochę byle jaki rozdział, pisany na szybko i spóźniony, bo mnie nie było.
Dedyk dla: Mroczne kiwi - za wenę, Cade Skywalker - za miłe komentarze ;) i Idka - za nominację do LA.