czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział III Wielkie przygotowania



Nad planetą Iset zgromadził się mała flota, składająca się z czterech fregat klasy Proteckton. Okręty miały tylko osiemset Mertów długości, a kształtem przypominały poziomą literę T. Stanowiły najmniejszą z sześciu flotylli Dystryktu Dycha, który obecnie jako jedyny w Sojuszu prowadzi jakiekolwiek działania zbrojne. Pozostałe dystrykty w późniejszym okresie wojny ogłosiły rezygnację z udziału w walce i postanowiły rozwinąć gospodarkę Sojuszu. Dystrykt Dycha dostał zgodę na finansowanie wojsk, tylko pod warunkiem obrony ich granic.

Na mostku statku flagowego „Drugi Druh” stał w ciszy admirał Sam Treech, rasy ludzkiej, wpatrując się w gwiazdy, za iluminatorem. Stanowisko zdobył zaledwie miesiąc wcześniej, gdy jako jedyny, z załogą „Druha” przeżył nieudany atak na Lagin Prime. Bitwa została ogłoszona za jedną z największych porażek Sojuszu, z powodu utraty prawie wszystkich sił, w tym słynnego niszczyciela typu Successor II „Nowy Druh”. Jednak najbardziej wszystkich dotknęła śmierć chirickiego admirała Hebesa, który decydując się na atak zlekceważył „Niewiedzę”, której turbolasery  zlikwidowały „Nowego Druha”, Hebesa i większość floty. Początkowo zadecydowano o ograniczeniu marynarkę Sojuszu do pięciu flot, a dopiero przed tygodniem zgodzono się, by nowo wyprodukowane stały się szóstą flotą, pod dowództwem, nowo mianowanego admirała Treecha.

Sam zaraz po otrzymaniu awansu, został zgłoszony do organizowanego ataku na Xamarcii. Planeta była drugą stolicą Laginatu i miała niezwykle istotną pozycję strategiczną, dlatego była też silnie chroniona, jednak po bitwie nad Lagin Prime, część jej sił została odesłana. Dla Sojuszu była to niepowtarzalna szansa, by zaatakować, ale jednocześnie obawiano się, że wpadną w pułapkę. Na tym właśnie polegało zadanie Sama, musiał zaatakować Xamarcii i połączyć siły z działającym tam i na Accle ruchem rebeliantów, a w wypadku zwycięstwa pozostali admirałowie spróbowaliby podbić resztę układu i Mgławicę graniczną. Sam zdawał sobie sprawę, że jest mięsem armatnim i że może odmówić, ale zadecydował zemścić, się za admirała Hebesa. Nie powiedział nic żonie, bo wiedział że będzie próbowała go powstrzymać, co pewnie by jej się udało.

Jego flota w obecnym stanie nie dała by rady zarysować żadnego okrętu Laginatu, więc czekali aż dwie, dodatkowe fregaty przybędą ze stoczni Arav. Zapewniono ich również, że podczas bitwy przybędą jeszcze dwie. Dołączyć do nich miał jeszcze generał  Mirio, z siłami naziemnymi, które właśnie, w wielkich barkach, dokowały do spodniej części fregat.

Za plecami Sama otworzyły się drzwi i na mostek wkroczył Mirio. Ja każdy Chiric był łysy, a z potylicy wyrastał mu róg, który zakręcał w stronę czoła, nad którym zawracał i kierował się czterdzieści centymetrów w górę. Spłaszczony nos posiadał tylko jedno nozdrze, którym  Chiricy siorbali, co w ich kulturze było uznawane za elegancki gest, podobno niektórzy wykorzystują to do komunikacji. Miał na sobie długie szaty, a jego róg był ozdobiony złotymi łańcuszkami i medalami, świadczącymi o jego pozycji. Z Samem znali się już długo, wspólnie brali udział w kilku bitwach.

– Jak dobrze cię widzieć, przyjacielu. – Powitał go Mirio i go uściskał po przyjacielsku, co wyglądało dosyć komicznie, bo Sam był dość niski, w porównaniu w Ciricem. – Wyrazy współczucia.

Mirio nie mógł się z nim wcześniej spotkać, a wiedział, że Sam podziwiał Hebesa.

– Cieszę się, że zostałeś wysłany razem ze mną – Powiedział Treech unikając nieprzyjemnego tematu. – Obyśmy i tym razem wyszli z tego cało


– Jak dla mnie to szaleństwo.

– Czemu tak uważasz?

– Z takimi siłami nie mamy szans, z Mrocznymi Jadi i flota obronną, która pewnie przybędzie z Xami II, a nawet jeśli Siuda, to Laginat postara się by skutecznie zahamować nasze triumfy i odzyskać Xamarcii.

– Może masz rację, ale ja i tak widzę w tym sens.


Czwarty hangar wojskowy pierwszego skrzydła, był przeznaczona tylko dla podwładnych Mistrza Pote. Wewnątrz pełno było myśliwców, wahadłowców i Mrocznych Jedi, którzy byli zajęci swoimi sprawami. Na końcu wielkiego pomieszczenia, znajdował się duży, srebrny statek, ze złożonymi skrzydłami. Nazywał się „Przeznaczony” i był wykorzystywany tylko podczas wyprawy na Ilum, od czasu gdy Arcylord Daven, chcąc uzbroić członków Zakonu w miecze świetlne, poleciał pierwszy raz na zimową planetę i rozpoczął tą tradycję.

Gdy Meric i Voda zbliżyli się do „Przeznaczonego”, osiemnaście zakapturzonych Postaci, ustawiło się w dwa rzędy, po piętnaście i trzy osoby. Pierwszy składał się tylko z Mrocznych Sług, którzy byli szkoleni tylko do tego zadania. Ranga Sługi była w hierarchii Zakonu najniżej i nie mogli awansować, ponieważ dostawali ją Mroczni Jedi wrażliwi na Moc tylko w niewielkim stopniu. Zawsze musieli nosić długie peleryny i kaptury, które symbolizowały ich uległość i że nie są godni uwagi.

Drugi rząd, stojący bardziej z przodu, to już wyżej postawieni Mistrzowie i Miecze, zazwyczaj należeli do najbardziej zaufanych podwładnych Wielkich Mistrzów. Pierwszy z nich to wiceprzewodniczący Rady Czwartego Skrzydła, Rasy Kel Dor,  Immortal Stultus. Po jego prawej stali Micz Vacuis Adaug, rasy ludzkiej i Bothanin, także z RCS  Proditor Ruel. Mieli za zadanie pilnowanie Słóg i pomaganie dowódca wrazie jakichś problemów.

– Mistrzyni Vodo. Mieczu Korsin. Wszystko jest przygotowane, tak jak sobie życzy Najwyższa Rada. Jesteśmy gotowi do odlotu. – Powitał ich Immortal.

– Doskonale, niech wszyscy wejdą na pokład, za chwilę do nich dołączymy. – Odpowiedziała mu Voda, a gdy pozostali weszli na statek, zwróciła się, po cichu do Merica. – Jesteś w stanie przejrzeć ich umysły?

– Oczywiście.

Dobrze znał Mistrzynię i wiedział, że nie miała zaufania do innych Mrocznych Jedi.  Prawdopodobnie podejrzewała towarzyszy o planowanie zdrady przeciwko dowódcą. W przeszłości nieraz się zdarzało, że uczestnicy wyprawy zabijali pozostałych, w celu uzyskania awansu, lub z powodów osobistych. Voda miała wielu wrogów, najczęściej nie wiedziała kto nim jest, więc pozostawała czujna, zwłaszcza gdy miała do czynienia z potężnymi Mrocznymi Jedi. Merica zastanawiało czasem, czy Mistrzyni też jego nie podejrzewała o spiskowanie, ale wolał nie dociekać.

____________________________________________________________________________
Trochę byle jaki rozdział, pisany na szybko i spóźniony, bo mnie nie było.

Dedyk dla: Mroczne kiwi - za wenę, Cade Skywalker - za miłe komentarze ;) i Idka - za nominację do LA.

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział II Na lód



Niegościnna i chłodna planeta Ilum od wieków kryła cenne surowce, dla których Jedi wybudowali tam świątynię. Kryształy Adegańskie wykorzystywane w mieczach świetlnych przepełniała Moc, były jednak bardzo drogie, a przemytnicy i piraci tylko czekali na okazję by je zdobyć. Dlatego dla Jedi priorytetem była ich ochrona.

Mistrz Jedi Alastor Doole rasy Muun, od dwudziestu lat był strażnikiem świątyni. Został wybrany przez radę ze względu na jego przystosowanie do chłodów i wiedzę na temat Mocy. Alastor pochodził z mroźnej Mygeeto, gdzie w młodości nauczył się wykorzystywać trzy serca do kontrolowania temperatury ciała. Lubił chłód ale doskwierała mu samotność, przez długi czas  był tam sam, w wielkiej świątyni. Pięć lat temu został wysłuchany przez Radę, która wysłała mu do pomocy rycerza Dobcko, jednak jako Talz nie był wstanie mówić w basicku, a Alastor nie rozumiał wydawanych przez niego melodyjnych dźwięków, przez co słabo się dogadywali.. Co jakiś czas na Ilum przybywał jakiś mistrz (nieraz członek rady), wraz z klanem młodzików, co uszczęśliwiało Alastora, bo jak żaden Muun kochał dzieci.

Muun stał na lądowisku przed świątynią owinięty grubym płaszczem, z gołą głową. Po paru minutach nad nim pojawił się statek, który pomału podchodził do lądowania. Wysunęło się podwozie i statek osiadł na lądowisku, a po opuszczonej rampie zeszła młoda dziewczyna, wraz z tuzinem młodych Jedi wielu ras, w wieku około dwunastu lat.

Dziewczyna miała na imię Aria Saii, został wysłana przez radę jako opiekun młodzików, podczas ich pierwszego zadania. Miała około dwudziestu trzech lat, była wysoka i szczupła. Ubrana była w gruby biały płaszcz, z kapturem i wysokim kołnierzem który osłaniał jej twarz. Chodziła wyprostowana i z gracją.

Alastor podszedł do niej, skłonił się i zwrócił się do podekscytowanych młodzików.

 – Witajcie na Ilum, młodzi Jedi. Ja jestem Alastor Doole i będę waszym przewodnikiem. – Powitał ich. – Może jest tu zimno i nieprzyjemnie, ale zapewniam was, że pobyt tu będziecie mile wspominać, ponieważ to tu skonstruujecie  swoje miecze świetlne.

Mówiąc to odpiął, lekko zakrzywioną i długą rękojeść swojego miecza od pasa i obudził do życia żółte ostrze. Wszyscy spojrzeli z podziwem na miecz, jak zahipnotyzowani. Gdy ostrze zniknęło, młodziki zaczęły szeptać o tym jak sobie wyobrażają własne miecze.

 – Mistrz Doole nie jeszcze nie skończył. – Upomniała ich Aria.

 – Dziękuję Ario. Jutro czeka was ważne zadanie, zagłębicie się w podziemia Ilum, by odnaleźć kryształ Adegan, który będzie wam potrzebny w budowie mieczy.  Teraz jednak wejdźmy do świątyni, będziecie tam mogli odpocząć i się ogrzać. – Zakończył Muun i skierował się w stronę wielkich wrót na skraju lądowiska. Za nim poszły podekscytowani adepci, a pochód zamykała Aria.




Meric po powrocie złożył raport z wydarzeń w hangarze i zaczął przeglądać meldunki z frontu. Jednym z zadań RPS jest zbieranie informacji z posterunków na planetach Laginatu, ustalanie skali zagrożenia, możliwego w danym regionie i podejmowanie stosownych działań. Podobnie postępowano, w Radzie czwartego skrzydła, tylko oni korzystali z wywiadu i ustalali plan najskuteczniejszych ataków. Członkowie pozostałych rad musieli tylko kontrolować działalność nauczycieli i uzdrowicieli.

Z meldunkami pomagała mu Adela Ti, choć raczej nie było z niej pożytku. Dziewczyna byłą dwa lata młodsza od Merica, a swoje stanowisko zdobyła niedługo po bitwie nad Lagin Prime, sprzed miesiąca, w której zginął jej mentor i ojciec, ponieważ wstawił się za nią Wielki Mistrz Andere Pote. Niewielu wiedziało, że Adela niewiele by osiągnęła gdyby nie uroda, którą uwiodła Mistrza Pote, by ten zapewnił jej rangę Miecza i stanowisko w Radzie. W rzeczywistości dziewczyna niewiele potrafiła, nie obchodził jej los Laginatu, a jedynie zapewnienie sobie wygodnego życia, ale na razie musiała robić to co jej każą.

W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze Mistrzyni Voda, która siedziała na przeciwko ich przed stołem holograficznym, zajęta swoimi sprawami. Miła na sobie podobną szatę, do tej którą Meric miał na sobie, różniła się tylko ilością pasków na ramionach i kształtem dopasowanym do jej kobiecych kształtów. Była wysoka i szczupła, jej długie i śnieżnobiałe włosy miała spięte w misterny kok. Cerę miała gładką i ciemną, a oczy niebieskie, lecz gdy używała mocy stawały się żółte i ciemne. Mistrzyni miała trzydzieści dwa lata, pochodziła z Xamarcii, jej matką, a później nauczycielką była Wielka Mistrzyni Serra Voda, która przed pięcioma laty zginęła w trzeciej bitwie o Lagin Prime, ustępując w Radzie Mrocznych Jedi miejsca Mistrzowi Pote.  

Ciszę w Sali przerwał dźwięk odbiornika, który informował o połączeniu z wnętrza stacji.

 – To Mistrz Pote. – Powiedziała szybko Mistrzyni po czym odebrała połączenie holograficzne.

Wszyscy wstali od stołu, ustawili się w rzędzie i skłonili nisko gdy pojawił się holograficzny wizerunek Wielkiego Mistrza Andere Pote.

 – Możesz odejść Mieczu Ti – Nakazał Andere, a gdy Adela wróciła do swoich spraw dodał. – Rada Mrocznych Jedi wybrała Ciebie Mistrzyni Vodo i Ciebie Mieczu Korsin, na dowódców tegorocznej wyprawy na Ilum. Macie się natychmiast zgłosić w czwartym hangarze wojskowym pierwszego skrzydła, załoga będzie tam na was czekać. Wyruszycie jeszcze dzisiaj.

 – Oczywiście Wielki Mistrzu. – Odpowiedzieli oboje z niskim ukłonem, a hologram zniknął.

Był zaskoczony i nie ukrywał tego, u Mistrzyni Vody wyczuwał to samo. Wyprawa na Ilum, to misja, której powodzenie ma wpływ uzbrojenie nowych członków zakonu. Uczestników wyprawy wybierają członkowie Rady Mrocznych Jedi, więc udział jest wielkim zaszczytem, bo oznacza że jest się zauważanym w najwyższych sferach Zakonu. Mistrzyni Voda uczestniczyła w wyprawie rok temu, a Korsin miał brać udział pierwszy raz, więc dla obu dziwne było dlaczego zostali dowódcami.



 – No cóż. – Odezwała się Mistrzyni. – Teraz przez pewien czas będziemy mogli zapomnieć o hierarchii Zakonu.

Meric skinął potwierdzająco i skierował się w stronę drzwi, postukując przy tym laską. Voda kazała Adeli powiadomić o wszystkim Mistrza Katoriego i wyszła za Korsinem. 


Alastor Doole oprowadzał młodzików przez pewien czas po wielkich salach Świątyni, aż zaprowadził ich do specjalnych sypialni z ogrzewaniem. Została z nim tylko Aria, z którą chciał porozmawiać, podczas spaceru po wspaniałych lodowo-kamiennych komnatach.

Po wejściu do świątyni młoda Jedi odrzuciła kaptur, ukazując swoje rude włosy i zielone oczy. Miała przyjemny wyraz twarzy, a ciepły uśmiech zdawał się być przytwierdzony na stałe.

 – Tęskniłam za tym miejscem. – Opowiadała dziewczyna. – dokładnie tak je zapamiętałam, nic się tu nie zmieniło.

 – Nic, a nic od setek lat. – Dodał Alastor.

 – Mistrzu? – Zaczęła Aria tym razem mniej pewnie. – Czy ty mnie pamiętasz?

Muun spojrzał na nią trochę zakłopotany. Doskonale pamiętał., gdy dwanaście lat wcześniej Aria przybyła na Ilum ze swoim klanem, pod opieką Mistrza Yody. Dziewczynka z podniecenia rozsyłała dookoła wici mocy, którymi dotykała umysłów towarzyszy, powodując u nich przerażenie. Nawet Mistrz Yoda i Alastor odczuli na sobie jej silny wpływ i z trudem udało im się ją opanować. Ukazały się wtedy jej niezwykłe umiejętności we władaniu Mocą, nad którymi uczyła się panować, przez wiele lat, aż została Rycerzem Jedi.

 – Tak pamiętam, ale nie mam ci tego za złe. – Odpowiedział, a gdy zobaczył że Aria odczuł ulgę, zmienił temat. – Nie chciałem jednak z tobą rozmawiać o wydarzeniach z przeszłości. Byłem ciekaw dlaczego to ty zostałaś wybrana na opiekuna, a nie ktoś z Rady.

 – To była decyzja Rady, chcieli abym wróciła w miejsce gdzie to się zaczęło i przeszłą ostatni test. Mam udowodnić że panuję już nad sobą i jednocześnie dam radę opiekować się młodzikami.

 – Rozumiem. Jeśli będziesz potrzebować pomocy to przyjdź do mnie. Tymczasem idź do pokoju i odpocznij, jutro czeka nas dużo pracy.

 ___________________________________________________________________

Ze względu na udział kobiet w rozdziale, dedykuję go wszystkim panią które go przeczytają. 

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział I Straż graniczna



 84 rok przed bitwą o Yavin.

Mroczny Miecz Merc Korsin szedł korytarzem gwiezdnej stacji „Niewiedzy” w kierunku Sali Rady Pierwszego Skrzydła. Był dobrze zbudowany, wysoki, miał kruczoczarne włosy i żółte oczy. Ubrany w szaty członków Zakonu Odnowienia Ciemności: czarne spodnie, wysokie buty i ciemno szara tunika z symbolem zakonu na lewej piersi i czerwony pasek na każdym ramieniu oznaczający jego tytuł Miecza. W rytmie  kroków postukiwał mozolnie zdobioną metalową laską która była też jego mieczem świetlnym.

Urodził się dwadzieścia pięć lat temu na Lagin Prime, skąd został zabrany przez Mrocznego Mistrza, który go później szkolił. W wieku dwudziesty trzech lat zabił Mistrza gdy ten okazał słabość. Po tym wydarzeniu został ogłoszony Mrocznym Mieczem i przyłączony do Rady, by zając tam miejsce byłego mentora.

Poziom mieszkalny i Salę RPS dzieliła duga droga przez labirynt korytarzy, co było powodem licznych narzekań. Stacja miała imponujące rozmiary, wyglądała jak spłaszczona kula o średnicy długości kilometra, do której z czterech stron podłączono cztery długie na trzy kilometry platformy, nazywane skrzydłami.

Meric wszedł do dużej, okrągłej Sali, na której środku znajdował się holograficzny stół. Cały sufit zajmowało okno przez które było widać Lagin Prime, wokół której krąży stacja.  W środku zastał pozostałych członków Rady. Trójka z nich była ludźmi: Mroczna Mistrzyni Voda, Kapitan Scal i Mroczy Miecz Adela Ti, czwartym członkiem był Falleeniski Mroczny Mistrz Katori, wiceprzewodniczący rady. Ich dowódca był jeden z trzynastu Wielkich Mistrzów, z Rady Mrocznych Jedi – Andere Pote, który odpowiadał za obronę państwa, w czym RPS miała mu pomagać.

Na stacji działały jeszcze trzy inne rady, a każda z nich miała inne zadania. Druga odpowiadała za edukację Mrocznych Jedi, a trzecia za uzdrowicieli posługujących się Mocą. Jedyna rada która była podczas wojny równie istotna co RPS, to czwarta, której członkowie zazwyczaj dowodzili atakami na Sojusz.

 – Mistrzu Katori, Mistrzyni Vodo. – Przywitał się z ukłonem, na pozostałych nawet nie spojrzał.

 – Mieczu Korsin. – Powitał go Katori – Przybywasz w odpowiednim momencie.

Faleen był ubrany w podobną szatę jaką ma Meric, tylko z czterema paskami na ramionach i wcięciem na plecach ze względu na charakterystyczne dla tej rasy wypustki kostne. Wydzielał feromony, dzięki którym miał niewielki wpływał na zachowanie pobliskich osób.

 – Jakie są twoje rozkazy Mistrzu?– zapytał i spojrzał na hologram przedstawiający stację i otaczającą ją flotę. – i czy ma to związek z tą fregatą?.

Jeden z holograficznych statków był znacznie oddalony od miniatury stacji i swojej pozycji, co mogło oznaczać złamanie rozkazów, lub pojawienie się jakiegoś statku, który ma być eskortowany lub zniszczony.

 – To kolejni imigranci, ale ci są bardziej wyjątkowi niż zwykle. – Wyjaśniła Katori. – Przybyli tu z Couruscant.

Meric nie ukrywał zaskoczenia. Imigranci często przybywali do Laginatu z różnych światów, ale pierwszy raz z Couruscant. Jest to najważniejsza planeta w galaktyce, jej całą powierzchnię obejmowało miasto, a populacja liczyła biliony osobników wszystkich znanych rozumnych ras. Planeta była też stolicą Republiki którą starali się zniszczyć, więc przybycie tych imigrantów może być ważnym wydarzeniem, ale może też oznaczać że tajemnica Laginatu wyszła na jaw.

 – Masz przyjąć naszych gości i dopilnować procedury zameldowania.

 – Dlaczego to mi przypada ten zaszczyt?

 – Dlatego że sfałszowali plan lotu. – Wyjaśniła Mistrzyni Voda – Nie uwzględnili w nim odwiedzin w sektorze Herethi. Twoje umiejętności przeszukiwania umysłów są zadziwiające i jeśli rzeczywiście pracują dla Sojuszu, to ty to na pewno wyczujesz.

Rzeczywiście Meric posiadał wielki talent do sztuczek umysłowych. Nie sprawiało mu problemu narzucanie swojej woli słabym umysłom, czy też ukrycie własnej obecności, ale niezależnie od ofiary cudze umysły zawsze były dla niego otwartą księgą. Jako jedyny w zakonie posiadał takie zdolności, co zadziwiało mistrzów, a nawet wzbudzało wśród wielu wrogość i zazdrość. Umiejętności te pomogły mu gdy zabił swojego mistrza, najpierw dyskretnie osłabiając jego uwagę, by ograniczyć zdolności korzystania z Mocy. Uznał, że pokaże swoją wyższość nad mentorem jeśli nie użyje broni, a umysłu, więc doprowadził go do szału by potem całkowicie nadwyrężyć jego mózg, doprowadzając do długiej i bolesnej śmierci.

Dzięki tym umiejętnością odkrył wrogość Faleeńskiego Mistrza do ideologii Zakonu, nawet gdy ten próbował go ograniczyć falą feromonów, przez co Meric stał się wobec niego nieufny. Spotkał już wielu o podobnych stosunkach i zazwyczaj byli to szpiedzy Sojuszu, ale nie mógł oskarżyć Katoriego o zdradę bo nie wyczuwał u niego powiązania z Rebeliantami.

 – Oczywiście Mistrzyni.

 – Imigranci mają wylądować w hangarze czternastym za pięć minut, więc radzę ci już iść. Na miejscu dostaniesz pozostałe informacje i zostanie ci przydzielony mały oddział.

 – Dobrze Mistrzu – Odparł i wyszedł.

Zadowolenie i duma szybko została zastąpiona złością. Przybył tam tylko po to żeby się dowiedzieć że ma iść do hangaru. Jednak starannie ukrył emocje, bo nie chciał by któryś z mistrzów to wyczuł. Hangary na szczęście były dosyć blisko Sali RPS, więc szybko trafił na miejsce.

Złość wzrosła w Meric’u gdy zobaczył statek przybyszów. Frachtowiec przypominał powyginaną podkowę zbudowaną z nie pasujących do siebie części złomu. Zadziwiającym dla niego był fakt, że statek potrafi latać. Podobne uczucia wyczuł u swojej eskorty złożonej z ośmiu żołnierzy Laginatu.

Zanim statek podszedł do lądowania Meric zdążył przejrzeć informacje na temat przybyszów. Statek nazywał się „Łakomy”, a jego załoga składała się z trzech ludzi i Ithoranina. Pojawiła się także wzmianka na temat oszustwa przy planie lotu. Mrocznego Jedi zaciekawiło (i zirytowało zarazem), że nie pochodzą z Couruscant, a z planet o których nawet nie słyszał, podczas gdy na planecie-mieście tylko mieszkali przez pewien czas. Meric zaczął się zastanawiać dlaczego Rada wiedząc to, się nimi interesuje, choć rzeczywiście mogli wiedzieć coś, co może się przydać Laginatowi. Tak zniesmaczony obserwował lądowanie „Łakomego” w hangarach „Niewiedzy”.

Gdy statek stanął na niepewnym podwoziu, rampa się opuściła, a z wnętrza wyszedł mężczyzna, ubrany w brudne i znoszone ubrania. Człowiek kuśtykał lekko i garbił się, lecz wyglądał na niewiele ponad trzydzieści lat. Meric od razu zaczął przeczesywać jego umysł, przed czym ten nawet się nie bronił. Nie wie z kim ma do czynienia – pomyślał.

 – Witam. Nazywam się Merc Korsin, a pan to zapewne kapitan Til.

 – Zgadza się. – Odparł niechlujnie chrapliwym głosem – Dlaczego zostałem zatrzymany?

 – Trafiliście w przestrzeń Laginatu, a według naszego prawa musicie zostać zameldowani. Proszę wezwać resztę załogi, zaprowadzimy was do Sali Rady Pierwszego Skrzydła na przesłuchanie.

 – Przesłuchanie? Co to ma znaczyć? Podaliśmy wam wszystkie informacje i nie mamy zamiaru nic więcej o sobie mówić. Żądam byście nas puścili, zamierzamy wrócić na Couruscant.

W tym momencie Meric odkrył, że załoga byłą na Iset i spiskowała z Sojuszem. Chwycił laskę nieco niżej i dał znak swoim żołnierzom.

– Jesteście aresztowani, za spiskowanie przeciwko Laminatowi i próbę oszustwa!

Zaskoczony Til spróbował jeszcze desperacko złapać za blaster, ale chwilę później został przecięty na pół przez szkarłatne ostrze laski Merica. 

Ktoś na pokładzie „Łakomego” musiał to zauważyć i szybko włączył silniki. Mercowi udało się w ostatniej chwili wejść na pokład zanim podniosła się rampa. Stare wzniósł się kilka metrów nad ziemię, ale zanim opuścił hangar, wrota się błyskawicznie zamknęły. Frachtowiec nie wyhamował i uderzył we pancerne wrota, a jego silniki eksplodowały od zderzenia. Zebrani w hangarze żołnierze podbiegli by dostać się na pokład.

Dwaj ludzie na pokładzie zostali powaleni przez nagły wstrząs, ale Meric dzięki Mocy utrzymał równowagę i rozciął ich cała zanim zdążyli zareagować. Mroczny Jedi pobiegł korytarzem aż do mostku, który zamknął mu się przed nosem. Właz nie stanowił jednak przeszkody i chwilę później padł na pokładzie wycięty mieczem świetlnym.

Na mostku zastał Ithorianina z karabinem blasterowym , który wystrzelił prosto w Merica. Cała salwa został jednak odbita prosto w pierś strzelca. Mroczny Jedi zastanowił się czy na pokładzie może być więcej napastników, ale nie wyczuł nikogo poza żołnierzami, którym udało się wejść. Meric rozkazał im zabrać ładunek i ze złomować statek, a sam udał się z powrotem do Sali RPS.

czwartek, 8 stycznia 2015

Prolog



Plemię Mrocznych Jedi kierujące się naukami Bractwa ciemności, sto czterdzieści pięć lat po jego upadku natrafiło na planetę Lagin Prime, w Niezbadanych Regionach. Na jej powierzchni odkryli świątynię i bibliotekę.  Plemię wykorzystało zdobytą wiedzę z biblioteki i przeobraziło się w Zakon Odnowienia Ciemności, którego celem jest obalenie Republiki i przywrócenie rządów Sithów. Jednak sami nie uważają się za niegodnych noszenia tego tytułu, bo są tylko za sługami Ciemnych Lordów, których (gdy Ci powrócą) wesprą w odbudowie Imperium.

Dzięki bibliotece Zakon odkrył cztery pobliskie układy: Taydeoo, Girovat, Accle i Xamarcii, a na planetach każdego odnaleziono kolejne świątynie. Wśród ludów tych planet znajdowało się wiele nieznanych ras, ale występowali też między innymi Ludzie, Zabrakowie i Kaleeshianie. Ludy te uznawały Sithów za bóstwa, a później przybyłych Mrocznych Jedi za wysłanników Mrocznych Lordów, więc od razu się im podporządkowali. Zakon zjednoczył wszystkich wyznawców, utworzył poddane sobie państwo Laginat.

Przez około czterysta lat Laginat się rozwijał, głównie w kierunku militarnym, posiadł już potężną flotę i armię. Rozwój ten był jednak ograniczony przez częste zmiany Arcylordów mających różne plany i potrzeby. Inną przeszkodą było współzawodnictwo wśród Wielkich Mistrzów, którzy nieraz wysyłali przeciwko sobie swoje siły. Zakon także miał swoje wymagania. Dla większej liczby mrocznych Jedi, postanowiono werbować ich w znanej części galaktyki, więc odkryto szlak prowadzący na Mygeeto. Potrzebne były też kryształy do mieczy świetlnych, które zaczęto sprowadzać z Ilum.

Przełom nastał gdy w pobliżu Sektora, odkryto układy Banodo, Iset i Herethi. Ludy tych układów były zaskakująco rozwinięte technologicznie, ale niewystarczająco by stawić opór wojską Laginatu który szybko podbił nowe tereny. Doprowadziło to do licznych buntów i ostatecznie układy, po sześćdziesięciu latach walki odzyskało niepodległość. Laginat nie ustąpił i ponowił próbę, ale dzięki nowym technologią Iset i Heretchi odpierają wroga, jednoczą się, odbijają Banodo i tworzą Sojusz Niepodległych Układów.

Wybuchła wojna. Na planetach Laginatu powstały liczne rebelie, które zdobyły uzbrojenie na rzecz Sojuszu, ale szybko bunty te zostały stłumione. Zakon pozbył się tytułu Lorda i utworzył Radę Mrocznych Jedi która przejęła władzę w Laginacie. W Sojuszu zostało zmobilizowane wojsko, powstały stocznie i flota, a trwająca trzysta lat wojna zaczęła nabierać tępa.  

___________________________________________________________________

Skromy wstęp do historii, wymagany by zrozumieć fabułę ;)

Prolog dedykuję Idce, która pomagała mi z blogiem i byłą ciekawa moich pomysłów; oraz dla Mahili (mojej wielkiej przyjaciółki) za wsparcie przy pisaniu.

czwartek, 1 stycznia 2015

Zapowiedź

Witam Cię przechodniu internetowy, nazywam się Adam i mam nadzieję, że poświęcisz kilka chwil by zobaczyć mojego skromnego bloga.

Na początek pragnę życzyć Ci wszystkiego dobrego w nowym 2015 roku, liczę że cotygodniowe zaglądanie tutaj stanie się twoją rutyną podczas tych, przyszłych 365 dni. Już za tydzień (08.01.2015) zostanie dodany prolog mojej, pięcioczęściowej powieści Rządy Cienia, nad której fabułą spędziłem ostatnie siedem lat. Jej fabuła ma miejsce w uniwersum Gwiezdnych Wojen (och, nie lubisz SW? Zostań! Proszę! Może zmienisz zdanie), opowiada o dziewięciu Mrocznych Jedi, którzy starają się osiągnąć potęgę i o dziewięciu śmiertelnych, świadomych nieśmiertelności. Znajdziesz tu również wiele historii starożytnych i potężnych Sithów, posiadających zdolności, o których się Darth'owi Bane'owi nie śniło. Czytając pozostań czujny, rozdziały najeżone są tajemnicami, a każde zdanie, każde nazwisko, może okazać się rozwiązaniem największej zagadki Rządów Cienia.

Liczę na to, że powyższe zdania przykuły twoją uwagę na tyle, by za tydzień zajrzeć tu i przeczytać o wydarzeniach, których efektem jest akcja dziejąca się w powieści.

Tymczasem życzę Ci jeszcze raz wszystkiego dobrego w nowym roku i do przyszłego tygodnia ;)