czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział I Straż graniczna



 84 rok przed bitwą o Yavin.

Mroczny Miecz Merc Korsin szedł korytarzem gwiezdnej stacji „Niewiedzy” w kierunku Sali Rady Pierwszego Skrzydła. Był dobrze zbudowany, wysoki, miał kruczoczarne włosy i żółte oczy. Ubrany w szaty członków Zakonu Odnowienia Ciemności: czarne spodnie, wysokie buty i ciemno szara tunika z symbolem zakonu na lewej piersi i czerwony pasek na każdym ramieniu oznaczający jego tytuł Miecza. W rytmie  kroków postukiwał mozolnie zdobioną metalową laską która była też jego mieczem świetlnym.

Urodził się dwadzieścia pięć lat temu na Lagin Prime, skąd został zabrany przez Mrocznego Mistrza, który go później szkolił. W wieku dwudziesty trzech lat zabił Mistrza gdy ten okazał słabość. Po tym wydarzeniu został ogłoszony Mrocznym Mieczem i przyłączony do Rady, by zając tam miejsce byłego mentora.

Poziom mieszkalny i Salę RPS dzieliła duga droga przez labirynt korytarzy, co było powodem licznych narzekań. Stacja miała imponujące rozmiary, wyglądała jak spłaszczona kula o średnicy długości kilometra, do której z czterech stron podłączono cztery długie na trzy kilometry platformy, nazywane skrzydłami.

Meric wszedł do dużej, okrągłej Sali, na której środku znajdował się holograficzny stół. Cały sufit zajmowało okno przez które było widać Lagin Prime, wokół której krąży stacja.  W środku zastał pozostałych członków Rady. Trójka z nich była ludźmi: Mroczna Mistrzyni Voda, Kapitan Scal i Mroczy Miecz Adela Ti, czwartym członkiem był Falleeniski Mroczny Mistrz Katori, wiceprzewodniczący rady. Ich dowódca był jeden z trzynastu Wielkich Mistrzów, z Rady Mrocznych Jedi – Andere Pote, który odpowiadał za obronę państwa, w czym RPS miała mu pomagać.

Na stacji działały jeszcze trzy inne rady, a każda z nich miała inne zadania. Druga odpowiadała za edukację Mrocznych Jedi, a trzecia za uzdrowicieli posługujących się Mocą. Jedyna rada która była podczas wojny równie istotna co RPS, to czwarta, której członkowie zazwyczaj dowodzili atakami na Sojusz.

 – Mistrzu Katori, Mistrzyni Vodo. – Przywitał się z ukłonem, na pozostałych nawet nie spojrzał.

 – Mieczu Korsin. – Powitał go Katori – Przybywasz w odpowiednim momencie.

Faleen był ubrany w podobną szatę jaką ma Meric, tylko z czterema paskami na ramionach i wcięciem na plecach ze względu na charakterystyczne dla tej rasy wypustki kostne. Wydzielał feromony, dzięki którym miał niewielki wpływał na zachowanie pobliskich osób.

 – Jakie są twoje rozkazy Mistrzu?– zapytał i spojrzał na hologram przedstawiający stację i otaczającą ją flotę. – i czy ma to związek z tą fregatą?.

Jeden z holograficznych statków był znacznie oddalony od miniatury stacji i swojej pozycji, co mogło oznaczać złamanie rozkazów, lub pojawienie się jakiegoś statku, który ma być eskortowany lub zniszczony.

 – To kolejni imigranci, ale ci są bardziej wyjątkowi niż zwykle. – Wyjaśniła Katori. – Przybyli tu z Couruscant.

Meric nie ukrywał zaskoczenia. Imigranci często przybywali do Laginatu z różnych światów, ale pierwszy raz z Couruscant. Jest to najważniejsza planeta w galaktyce, jej całą powierzchnię obejmowało miasto, a populacja liczyła biliony osobników wszystkich znanych rozumnych ras. Planeta była też stolicą Republiki którą starali się zniszczyć, więc przybycie tych imigrantów może być ważnym wydarzeniem, ale może też oznaczać że tajemnica Laginatu wyszła na jaw.

 – Masz przyjąć naszych gości i dopilnować procedury zameldowania.

 – Dlaczego to mi przypada ten zaszczyt?

 – Dlatego że sfałszowali plan lotu. – Wyjaśniła Mistrzyni Voda – Nie uwzględnili w nim odwiedzin w sektorze Herethi. Twoje umiejętności przeszukiwania umysłów są zadziwiające i jeśli rzeczywiście pracują dla Sojuszu, to ty to na pewno wyczujesz.

Rzeczywiście Meric posiadał wielki talent do sztuczek umysłowych. Nie sprawiało mu problemu narzucanie swojej woli słabym umysłom, czy też ukrycie własnej obecności, ale niezależnie od ofiary cudze umysły zawsze były dla niego otwartą księgą. Jako jedyny w zakonie posiadał takie zdolności, co zadziwiało mistrzów, a nawet wzbudzało wśród wielu wrogość i zazdrość. Umiejętności te pomogły mu gdy zabił swojego mistrza, najpierw dyskretnie osłabiając jego uwagę, by ograniczyć zdolności korzystania z Mocy. Uznał, że pokaże swoją wyższość nad mentorem jeśli nie użyje broni, a umysłu, więc doprowadził go do szału by potem całkowicie nadwyrężyć jego mózg, doprowadzając do długiej i bolesnej śmierci.

Dzięki tym umiejętnością odkrył wrogość Faleeńskiego Mistrza do ideologii Zakonu, nawet gdy ten próbował go ograniczyć falą feromonów, przez co Meric stał się wobec niego nieufny. Spotkał już wielu o podobnych stosunkach i zazwyczaj byli to szpiedzy Sojuszu, ale nie mógł oskarżyć Katoriego o zdradę bo nie wyczuwał u niego powiązania z Rebeliantami.

 – Oczywiście Mistrzyni.

 – Imigranci mają wylądować w hangarze czternastym za pięć minut, więc radzę ci już iść. Na miejscu dostaniesz pozostałe informacje i zostanie ci przydzielony mały oddział.

 – Dobrze Mistrzu – Odparł i wyszedł.

Zadowolenie i duma szybko została zastąpiona złością. Przybył tam tylko po to żeby się dowiedzieć że ma iść do hangaru. Jednak starannie ukrył emocje, bo nie chciał by któryś z mistrzów to wyczuł. Hangary na szczęście były dosyć blisko Sali RPS, więc szybko trafił na miejsce.

Złość wzrosła w Meric’u gdy zobaczył statek przybyszów. Frachtowiec przypominał powyginaną podkowę zbudowaną z nie pasujących do siebie części złomu. Zadziwiającym dla niego był fakt, że statek potrafi latać. Podobne uczucia wyczuł u swojej eskorty złożonej z ośmiu żołnierzy Laginatu.

Zanim statek podszedł do lądowania Meric zdążył przejrzeć informacje na temat przybyszów. Statek nazywał się „Łakomy”, a jego załoga składała się z trzech ludzi i Ithoranina. Pojawiła się także wzmianka na temat oszustwa przy planie lotu. Mrocznego Jedi zaciekawiło (i zirytowało zarazem), że nie pochodzą z Couruscant, a z planet o których nawet nie słyszał, podczas gdy na planecie-mieście tylko mieszkali przez pewien czas. Meric zaczął się zastanawiać dlaczego Rada wiedząc to, się nimi interesuje, choć rzeczywiście mogli wiedzieć coś, co może się przydać Laginatowi. Tak zniesmaczony obserwował lądowanie „Łakomego” w hangarach „Niewiedzy”.

Gdy statek stanął na niepewnym podwoziu, rampa się opuściła, a z wnętrza wyszedł mężczyzna, ubrany w brudne i znoszone ubrania. Człowiek kuśtykał lekko i garbił się, lecz wyglądał na niewiele ponad trzydzieści lat. Meric od razu zaczął przeczesywać jego umysł, przed czym ten nawet się nie bronił. Nie wie z kim ma do czynienia – pomyślał.

 – Witam. Nazywam się Merc Korsin, a pan to zapewne kapitan Til.

 – Zgadza się. – Odparł niechlujnie chrapliwym głosem – Dlaczego zostałem zatrzymany?

 – Trafiliście w przestrzeń Laginatu, a według naszego prawa musicie zostać zameldowani. Proszę wezwać resztę załogi, zaprowadzimy was do Sali Rady Pierwszego Skrzydła na przesłuchanie.

 – Przesłuchanie? Co to ma znaczyć? Podaliśmy wam wszystkie informacje i nie mamy zamiaru nic więcej o sobie mówić. Żądam byście nas puścili, zamierzamy wrócić na Couruscant.

W tym momencie Meric odkrył, że załoga byłą na Iset i spiskowała z Sojuszem. Chwycił laskę nieco niżej i dał znak swoim żołnierzom.

– Jesteście aresztowani, za spiskowanie przeciwko Laminatowi i próbę oszustwa!

Zaskoczony Til spróbował jeszcze desperacko złapać za blaster, ale chwilę później został przecięty na pół przez szkarłatne ostrze laski Merica. 

Ktoś na pokładzie „Łakomego” musiał to zauważyć i szybko włączył silniki. Mercowi udało się w ostatniej chwili wejść na pokład zanim podniosła się rampa. Stare wzniósł się kilka metrów nad ziemię, ale zanim opuścił hangar, wrota się błyskawicznie zamknęły. Frachtowiec nie wyhamował i uderzył we pancerne wrota, a jego silniki eksplodowały od zderzenia. Zebrani w hangarze żołnierze podbiegli by dostać się na pokład.

Dwaj ludzie na pokładzie zostali powaleni przez nagły wstrząs, ale Meric dzięki Mocy utrzymał równowagę i rozciął ich cała zanim zdążyli zareagować. Mroczny Jedi pobiegł korytarzem aż do mostku, który zamknął mu się przed nosem. Właz nie stanowił jednak przeszkody i chwilę później padł na pokładzie wycięty mieczem świetlnym.

Na mostku zastał Ithorianina z karabinem blasterowym , który wystrzelił prosto w Merica. Cała salwa został jednak odbita prosto w pierś strzelca. Mroczny Jedi zastanowił się czy na pokładzie może być więcej napastników, ale nie wyczuł nikogo poza żołnierzami, którym udało się wejść. Meric rozkazał im zabrać ładunek i ze złomować statek, a sam udał się z powrotem do Sali RPS.

5 komentarzy:

  1. Pierwsza! Cieszę się, że rozdział się dzisiaj pojawił c;
    Super ci wyszedł.
    1 rozdział i odr razu walka. Wszystko świetnie opisane. Bardzo mi się podoba.
    Kiedy opisywałeś ubranie Merica, powinieneś użyć innego przypadku. Znaczy tak też jest dobrze, ale "ciemnoszarą tunikę" brzmiałoby lepiej c; I ogólnie pamiętam, że w podstawowejbmieliśmy zasady pisania i jeżeli coś się ze sobą zlewało czyli ciemnoszare, jasnoniebieskie,bpisało się razem, a kolory wyodrębnione pisało się zerwono- czarny itd. xD Ale nie wiem, czy dobrze mówię. Tak mnie nauczyli po prostu :D
    Z niecierpliwością wyczekiwuję kolejnego rozdziału

    NMBZT!

    Idka

    OdpowiedzUsuń
  2. Auć :/ Mój facepalm był tak mocny, że mnie głowa boli :P Załamka z tymi ludźmi, naprawdę :D Gdzie ja żyję? :v
    Czy ktoś ze mną raczy się napić energetyka albo mi kupić? :v Będę wdzięczna
    ~ Wasza Kiwi :P
    Nie wiem dlaczego, ale przeczytałam Yoda, ale to jest możliwe, bo wtedy żył :v No, ale naprawdę skąd mi się wziął Yoda? >.> Znaczy, Wafel wyzdrowiała, to ten tego... och, no dobra. Czytam dalej.
    Kiwi się pochwali, zostałam dziś kebabem! ^-^ Tak bardzo Kiwi-mięso w piątek >.>
    Całokształt:
    Wielki szacuneczek za super opisaną walkę już w pierwszym rozdziale. Akcja nie dzieje się ani za szybko, ani za wolno - perfect! Kolejny wielki plus.
    "...ubrany w brudne i znoszone ubrania." <- Jak dla mnie tu pasuje przecinek, ale to tylko ja >.> Może być "i". Przez blogi po prostu już mam takie wyczucie w zdaniach, ale są one również błędne...
    Rozdział naprawdę świetny. Jak na początek jest bardzo, ale to bardzo dobrze. Strasznie czekam na 2 ^-^
    A teraz wracam pisać swoje ^-^
    Dziękuję za uwagę.
    Niech Moc i wena będą z Tobą!

    Kiwi ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam super hiper extra rozdział. Walka, opisy ubrań, nazwy ja bym to cztery lata wymyśli i ten Voda to mi przypomina radę mistrz który nie ufa głównemu bohaterowi no po prostu relacja Anakij Windu

    OdpowiedzUsuń